Nie wiem jak Wy ale ja nie wyobrażam sobie mojej kosmetyczki bez błyszczyka. Używam ich od zawsze. I zawsze jakiś muszę mieć pod ręką. Usta bez nich są takie gołe a błyszczyk, mimo iż nietrwały, sprawia, że stają się soczyste i ładnie podkreślone.
Z tego też powodu przetestowałam naprawdę setki błyszczyków dostępnych na rynku. Od drogeryjnych przez wysokopółkowe. I wreszcie znalazłam swój ideał.
Co jest ważne dla mnie w przypadku błyszczyków?
Na pewno opakowanie. Jestem zdecydowaną fanką błyszczyków z aplikatorem. Nie lubię tych wyciskanych, z kuleczką jako aplikatorem lub w formie zwykłej szminki. Uważam, że takie formy podania błyszczyka nie są wygodne a do tego sporo produktu się po prostu marnuje. Dlatego musi być aplikator.
Druga rzecz jaka mnie interesuje to lepkość błyszczyka. Lubię takie, które są bardziej tłuste ale przez to dłużej trzymają się na ustach. Nie chodzi o kto aby te usta sklejały, bo to nie jest fajne uczucie. Bardziej o gęstą formułę, która trzyma się na ustach i nie rozlewa w kącikach.
Bardzo nie lubię błyszczyków, które mimo iż dają na ustach ładny blask, po kilku godzinach noszenia przesuszają je.
Ostatnią rzeczą na jaką zwracam uwagę jest kolor. Fajnie, gdyby błyszczyk dawał lekki kolor na ustach. Mówię lekki, ponieważ nie chcę aby zmienił on lub przykrył kolor pomadki jeśli decyduję się na wykończenie błyszczące ust.
A jak do moich wymagań dostosowują się błyszczyki z serii GLOSS BOMB?
Czy to faktycznie błyszcząca bomba, jak sama określiła je Rihanna?
GLOSS BOMB OD FENTY
Zacznijmy od tego, że seria błyszczyków GLOSS BOMB składała się na początku.. z błyszczyka w jednym kolorze. Odcień FENTY GLOW jest błyszczykiem mającym pasować każdej kobiecie niezależnie od odcienia skóry.
Z czasem zaczęło pojawiać się więcej odcieni. Na chwilę obecną w regularnej sprzedaży jest ich 6 a najbardziej popularne wśród Słowianek są niewątpliwie wspomniany wcześniej FENTY GLOW oraz FUSSY.
FENTY GLOW
GLOSSY POSSE HOLO'DAZE
Tym razem na okoliczność zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia marka FENTY przygotowała dla nas zestaw czterech, unikatowych odcieni w miniaturowej formie i dość dobrej cenie.
Zachęcona tak dobrym odbiorem błyszczyka w klasycznym kolorze, gdy tylko zobaczyłam ten zestaw postanowiłam, że musi być mój. I tak się właśnie stało. Od jakiegoś czasu mam okazję testować błyszczyki z kolekcji GLOSSY POSSE HOLO'DAZE.
W zestawie znalazły się cztery nowe kolory o unikatowych dla marki odcieniach:
- Cake shake - lśniący brąz
- Baby but - lśniące złoto
- Taffy Tease - lśniący koral
- Ruby Milk - lśniąca śliwka
O ile oglądając błyszczyki w opakowaniu byłam pewna, że dwa pierwsze kolory na pewno spełnią moje oczekiwania o tyle zastanawiałam się, czy koralowy i śliwkowy odcień będą dobrymi kolorami na co dzień.
Nic bardziej mylnego! Oba odcienie, mimo iż dość intensywne w opakowaniu, na ustach zostawiają naprawdę bardzo delikatną mgiełkę koloru. Dokładnie tak samo jak w przypadku odcienia Fenty Glow, który w opakowaniu dość ciemny, na ustach wygląda zupełnie inaczej.
Formuła i właściwości tych błyszczyków są dokładnie takie same jak w przypadku kosmetyków z klasycznej serii GLOSS BOMB. Różnica jest jednak w pojemności, gdyż są to miniatury. Ale nie, nie takie miniatury jak można by się tego było spodziewać.
Każdy z błyszczyków ma 5,5 ml produktu czyli tak naprawdę miniatura FENTY posiada tyle samo produktu co inne, pełnowymiarowe błyszczyki. Uważam więc, że za cenę 155 PLN za cztery bądź co bądź, praktycznie pełnowymiarowe produkty innych marek, warto ten zestaw kupić.
Kolory są na tyle uniwersalne, że można ich używać zarówno na co dzień aby odświeżyć i odżywić usta jak również na wieczór w połączeniu na przykład z konturówką lub szminką.
Poniżej prezentacja odcieni dostępnych w świątecznym zestawie oraz klasycznego błyszczyka w odcieniu Fenty Glow.
Fajny artykuł, chyba się niedługo skuszę na któryś z tych cudów.
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze nie próbowałaś tych błyszczyków to zdecydowanie polecam. Są naprawdę świetne :)
UsuńPrześlij komentarz