Paleta do twarzy Ambient Dim Edit od Hourglass - kosmetyczne must have czy drogi bubel?



Po bardzo pozytywnym zaskoczeniu jakie sprawiły mi moje pierwsze produkty od HOURGLASS poczułam się zdecydowanie zachęcona do zakupu kolejnego produktu. 


Mój wybór padł oczywiście na zachwalaną wszem i wobec paletę do twarzy AMBIENT LIGHT.NING PALETTE. 
Do wyboru jest kilka wersji kolorystycznych tej palety zawierających też różne produkty:
  • Ambient Edit (zawiera trzy pudry satynowe do wykańczania makijażu)
  • Diffused Edit (zawiera puder wykończeniowy, róż i bronzer)
  • Dim Edit (zawiera puder wykończeniowy, róż i rozświetlacz)
  • Etheral Edit (zawiera puder wykończeniowy, róż i rozświetlacz)
  • Luminous Edit (zawiera puder wykończeniowy, róż i rozświetlacz)
Wybierając paletę w sklepie internetowym przy wyborze kierowałam się głównie kolorystyką produktów i mój wybór padł na wersję DIM EDIT.

Jak sprawdziła mi się ta paleta? 
Czy była warta aż 275 PLN? 

OPAKOWANIE


Jak na markę Hourglass przystało paleta zapakowana jest w bardzo gustowne, brązowe, lustrzane pudełeczko. Wykonane jest ono z grubego plastiku wraz z wygrawerowanym na nim złotym napisem marki. 
To wszystko sprawia, iż czujemy że trzymamy w dłoni luksusowy produkt. 

Warto również zauważyć, że pomimo lustrzanego wykończenia i ciemnego koloru opakowanie palety nie wyciera się podczas użytkowania. Zawiera również lusterko. 

W środku znajdziemy trzy wypiekane produkty, czyli puder wykończeniowy, rozświetlający róż oraz rozświetlacz.

PRODUKTY

Tak jak pisałam wcześniej zdecydowałam się na paletę DIM EDIT, która zawiera puder wykończeniowy oraz róż i rozświetlacz. Słyszałam wiele dobrego zarówno o pudrze wykończeniowym jak i o rozświetlaczu. Internet aż huczy od informacji jako to puder wykończeniowy przepięknie wygładza i nadaje satynowe wykończenie skórze a sam rozświetlacz na skórze wygląda jak złota tafla i jak fantastycznie rozświetla strategiczne obszary twarzy.

Podczas wyboru zastanawiałam się również nad paletą zawierającą bronzer, czyli DIFFUSED EDIT, nie ma w niej jednak rozświetlacza, a bardzo chciałam go wypróbować. 
Finalnie więc zdecydowałam się na opcję DIM EDIT.

AMBIENT DIM EDIT


Kolory w palecie prezentują się bardzo okazale. Już w opakowaniu da się wyraźnie zauważyć satynowy blask każdego z produktów. 

Pierwsze wrażenie dotyczące pudru wykończeniowego DIM LIGHT było takie, że jest on dość ciemny, przynajmniej w opakowaniu. Zastanawiałam się, czy puder ten nie przyciemni koloru podkładu bo właśnie taki wydawał się być.
Takie wrażenie jednak puder sprawiał tylko w opakowaniu. 
W rzeczywistości produkt ten jest bardzo jasny a na skórze daje transparentne wykończenie.
Róż ma bardzo ładny, różowy, dziewczęcy kolor o wykończeniu rozświetlającym.
Sam rozświetlacz natomiast ma odcień złota.

Oto jak kolory prezentują się na swatchach, od prawej: puder wykończeniowy, róż, rozświetlacz


Kolory na palcach wydają się być bardzo kryjące, czyż nie? Zobaczmy więc jak prezentują się roztarte na skórze. 
W tym przypadku po wrażeniu krycia nie pozostaje żaden ślad. Każdy z produktów ma lekką bazę kolorystyczną zdominowaną jednak przez błyszczące i rozświetlające wykończenie.

Wszystkie produkty wyglądają pięknie. Przynajmniej na ręce. Ale przecież produkty maja sprawdzić się na twarzy bo tam będziemy je nosić. Jakie są moje wrażenia?



Oczywiście to co napiszę poniżej jest absolutnie tylko moim wrażeniem. Być może u osób z innym odcieniem karnacji każdy z produktów sprawdzi się w zupełnie inny sposób. Bo pamiętajmy, że to jak produkt wygląda na twarzy każdej z nas zależy w dużej mierze od tonacji skóry.
Ja mam karnację jasną z neutralnymi tonami oraz suchą skórę. Większość pudrów rozświetlających czy satynowych trzyma się na niej bardzo dobrze.


W moim przypadku puder wykończeniowy DIM LIGHT nie zmienia odcienia podkładu ale nie nadaje się do utrwalenia podkładu. Puder bardzo mocno rozświetla twarz i nie utrzymuje na niej podkładu, jeśli nie utrwalimy go wcześniej innym pudrem.
W innym przypadku twarz praktycznie od razu po aplikacji bardzo się świeci i wygląda na spoconą. Efekt jest bardzo nieestetyczny a sam puder, zamiast nadawać satynowego lekkiego połysku na twarzy, wygląda jak rozświetlacz. Blask jest mocno zauważalny. 
Dodajmy do tego naturalne sebum jakie wydziela skóra w ciągu dnia i mamy efekt, którego raczej nie oczekiwałam. Zamiast glow mamy spoconą optycznie twarz świecącą z kosmosu.

Dla porównania, podobny produkt znajdziemy w jednej z palet MAKEUP REVOLUTION X KITULEC, gdzie cena kompletu palet wynosi około 50 PLN więc prawie sześc razy mniej. 
Mimo tego, że KITULEC jest youtuberką uwielbiającą mocny blask na twarzy produkt, który firmuje swoim nazwiskiem ma mniej błyszczące wykończenie niż puder wykończeniowy z palety DIM EDIT (!)


Naprawdę nie rozumiem kto chciałby aż tak bardzo się błyszczeć.
Nie podoba mi się ten efekt, więc raczej będę go używała sporadycznie. A szkoda bo potencjał w produkcie widziałam ogromny. Do aplikacji tego produktu najlepiej uzywać pędzli ze sztucznego włosia, które nabierają mniej produktu z opakowania a także transferują go w mniejszej ilości na twarz.

Drugim kosmetykiem jaki znajduje się w palecie jest róż INCADESCENT ELECTRA. To produkt również rozświetlający o delikatnym, różowo - herbacianym blasku. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Na policzkach wygląda świeżo i soczyście sprawiając, że makijaż zyskuje dużo na urodzie. Nie jest zbyt mocno napigmentowany ani też zbyt blady. Nakładany luźnym pędzelkiem lub takim typu skunks uzyskujemy na twarzy idealną ilość, która podkreśla a nie przerysowuje makijaż.
Ten produkt oceniam bardzo dobrze.

Ostatnim kosmetykiem w palecie jest chwalony tak samo jako puder wykończeniowy rozświetlacz EUPHORIC STROBE LIGHT. To kosmetyk z delikatnymi złotymi drobinkami który... na mojej skórze jest prawie niewidoczny. Do tego, po aplikacji kilku warstw aby cokolwiek było widać, nie daje efektu tafli a jakąś jasną smugę, która odznacza się na policzku.

Nawet w pełnym słońcu ciężko mi wydobyć blask jaki powinien dawać rozświetlacz. Jest on tak bardzo subtelny, że szczerze mówiąc, prawie go nie widać. Nakładany na mokrą bazę widoczny jest trochę bardziej, jednak nadal nie jest to produkt, którym mogłabym się zachwycać. 

Nie jestem fanką bardzo mocnych rozświetlaczy, wolę te stonowane, jednak ten jest aż za bardzo stonowany. Nie wiem więc skąd tyle zachwytów nad tym kosmetykiem, bo według mnie ten produkt najlepiej prezentuje się w opakowaniu. 


PODSUMOWANIE

Czy kupiłabym więc tę paletę ponownie? Z bólem serca muszę przyznać, że jak dla mnie były to źle wydane pieniądze. 
Z trzech, wydawałoby się, fenomenalnych produktów dla mnie wart uwagi jest tylko jeden. Wychodzi więc na to, że ten jeden, i do tego róż, kosztował mnie prawie 300 PLN a to bardzo dużo.

Plus dla palety za jej piękne opakowanie. Niestety, szata graficzna to trochę zbyt mało abym mogła rekomendować produkt jako wart kupienia. Być może inne wersje kolorystyczne sprawdziłyby się u mnie lepiej ale ja jestem tą paletą tak rozczarowana że nie planuję już zakupu innych wersji tego produktu.

W mojej opinii paleta AMBIENT LIGHTENING w odcieniu DIM LIGHT jest drogim bublem niestety nie wartym zakupu.


A jak u Was sprawdzają się palety z tej serii? Jesteście zachwycone czy tak jak ja uważacie, że to produkt zdecydowanie przereklamowany?

Post a Comment

Nowsza Starsza