Marka MAKEUP REVOLUTION jest obecnie niekwestionowanym liderem w ilości wypuszczanych nowych kosmetyków, w tym palet cieni do oczu. Dość często zdarza się również, że podejmuje ona współpracę ze znanymi blogerkami i youtuberkami. Uważam, że to bardzo dobry pomysł na współpracę dla obu stron. Makeup Revolution dzięki znanemu nazwisku danej Youtuberki, w świecie beauty promuje swoje produkty, natomiast Youtuberki mają niepowtarzalną możliwość spełnienia swoich marzeń o własnej palecie skomponowanej według własnego gustu.
Jedną z najbardziej znanych obecnie youtuberek w świecie beauty jest właśnie KITULEC. To dziewczyna, której wizytówką jest mocny glow na twarzy oraz makijaż oczu w odcieniach nude. W zeszłym tygodniu KITULEC świętowała premierę swojej własnej kolekcji, którą stworzyła wraz z marką MAKEUP REVOLUTION. Zobaczmy, co się w niej znalazło.
KITULEC X REVOLUTION
W skład kolekcji weszły w sumie aż cztery paletki. Dwie z nich opatrzone hashtagiem #blendkitulca przeznaczone są do makijażu oczu, dwie pozostałe natomiast sygnowane hashtagiem #glowkitulca to palety rozświetlaczy.
Patrząc na kolekcję od razu rzuca się w oczy fakt, że palety przypominają małe sztabki złota. Każdy zestaw bowiem zapakowany jest jeszcze w oddzielny kartonik, który ułatwia zarówno przechowywanie jak i transport palet np. w zbliżającym się okresie wakacyjnym.
Zestaw palet do oczu o nazwie #blendkitulca zapakowany jest w złote opakowanie. Palety rozświetlaczy o nazwie #glowkitulca prezentują się natomiast pięknie w złoto - brokatowym opakowaniu.
Każdy z zestawów można kupić w regularnej cenie 49,99 PLN we wszystkich drogeriach, które w swojej ofercie maja produkty marki MAKEUP REVOLUTION. Oznacza to, że za całą kolekcję MAKEUPREVOLUTION X KITULEC zapłacimy niecałe 100 PLN.
#BLENDKITULCA
Ponieważ KITULEC jest zdecydowaną fanką makijaży oczu w kolorach nude, w jej kolekcji musiały znaleźć się palety o neutralnych kolorach. I to nie jedna a aż dwie palety. Ciekawe jest to, że zostały one podzielone nie według kolorów właśnie a według tonacji cieni.
Tym sposobem powstała paleta WARM, zawierająca tylko ciepłe cienie do oczu oraz paleta COOL, w której znajdziemy cienie w chłodnych tonacjach.
Tym sposobem powstała paleta WARM, zawierająca tylko ciepłe cienie do oczu oraz paleta COOL, w której znajdziemy cienie w chłodnych tonacjach.
W obu paletach znajdziemy niewielkie lusterka, które ułatwią aplikacje cieni. W każdej z nich również znajdziemy po 6 cieni. Unikalne są również ich nazwy, ponieważ każda z nich ma przedrostek #K.
Kompozycja cieni została tak zaprojektowana, aby w każdej palecie znalazły się dwa cienie błyszczące oraz cztery cienie matowe.
#BLENDKITULCA - WARM
Mam wrażenie, że ta paleta przypadnie użytkownikom bardziej do gustu niż paleta z chłodnymi cieniami, z uwagi na to, że obecnie trendy makijażowe promują właśnie ciepłe kolory w makijażu oczu.
Spójrzmy więc jakie kolory znajdziemy w tej paletce:
Jak widzimy, paleta w zdecydowanej większości jest w kolorach brązu i beżu. Aby jednak nie była zbyt "nude", dodano do niej dwa odcienie głębokiego, czerwonego różu. Jeden z odcieni jest matowy, drugi zaś błyszczący.
Nie są to co prawda moje kolory, ale doceniam, że dzięki nim można stworzyć zarówno dzienny look jak i taki z odrobiną koloru.
Odcień #kmelted jest pięknym, mieniącym się mocną drobiną malinowo - różowym cieniem, który można wykorzystać z powodzeniem do rozświetlenia ruchomej powieki. Odcień #kenzo, stworzony na cześć kota Kitulca, to matowy odpowiednik wcześniej wspomnianego cienia, którym można nadać kształt oku.
Odcień #kmelted jest pięknym, mieniącym się mocną drobiną malinowo - różowym cieniem, który można wykorzystać z powodzeniem do rozświetlenia ruchomej powieki. Odcień #kenzo, stworzony na cześć kota Kitulca, to matowy odpowiednik wcześniej wspomnianego cienia, którym można nadać kształt oku.
Paleta bardzo użytkowa dla wszystkich wielbicielek ciepłych kolorów na powiekach.
#BLENDKITULCA - COOL
Ta paleta, podobnie jak WARM również składa się z 6 odcieni. Głównymi kolorami są brązy i beże ale w chłodnej tonacji. Dla urozmaicenia dodano dwa cienie w kolorach butelkowej zieleni. Jeden z nich jest matowy, drugi zaś błyszczący. Uważam, że są to unikatowe kolory dodające smaku tej palecie.Tak prezentują się jej kolory.
Wiem, że niektórzy nie są zbyt wielkimi fanami takich chłodnych tonacji. Na części karnacji kolory wyjdą brudnawo a nawet trochę fioletowo. Nie każdemu pasują przecież chłodne cienie.
Dlatego też MAKEUP REVOLUTION X KITULEC proponują dwie a nie jedną paletę. Każda z nas będzie mogła w ten sposób znaleźć wśród kolekcji dla siebie tę jedną jedyną paletę.
Ja muszę przyznać, że lubię i ciepłe i chłodne kolory i obie palety pod względem kolorystycznym bardzo mi się podobają.
O jakości palety nie decydują jednak tylko ładnie skomponowane kolory.
W dużej mierze przecież decyduje o tym nasycenie kolorów, łatwość ich nakładania na powiekę oraz blendowania.
I tu mam dobre wieści.
Mam bowiem wrażenie, że jakośc tych cieni jest lepsza niż w pozostałych paletach MUR.
Cienie są dobrze napigmentowane, łatwo nabierają się na pędzel a z niego transferują na powiekę. Łatwo też blendują się do tzw. chmurki a kolor nie wytraca się przy dokładaniu kolejnych porcji koloru.
Warto również zwrócić uwagę na to, że cienie błyszczące nakładane na sucho uzyskują ładny blask. Nałożone na mokro mienią się tysiącem połyskujących drobinek.
Moja opinia jest więc taka, że są to dobre palety do dziennych makijaży, które łatwo zmieszczą się do torebki i długo utrzymają na powiece. Nie zapłacimy za nie również kroci, ponieważ cały set #BLENDKITULCA kosztuje 49,99 PLN w drogeriach HEBE.
#GLOWKITULCA
KITULEC jest znana nie tylko z pięknych makijaży w tonacjach nude ale również, a może i głownie, z mocnego rozświetlenia całej twarzy.
Na próżno szukać na jej kanale YouTube makijażu z lekkim, dziennym błyskiem tylko na kościach policzkowych. Jej #glowkitulca to bardzo mocne rozświetlenie wszystkich partii twarzy.
I o ile można by pomyśleć, że taka ilość rozświetlenia może wyglądać karykaturalnie i komicznie, o tyle technika KITULCA sprawia, że wcale tak nie jest, a twarz, mimo iż świetlista, nadal wygląda zdrowo i promiennie.
W secie palet opatrzonych nazwą #GLOWKITULCA znajdziemy dwie palety, które zdaniem autorki pozwolą na uzyskanie "blasku widocznego z kosmosu". Jest to paleta o nazwie BASE oraz paleta nosząca nazwę TOPPER.
#GLOWKITULCA - BASE
Paleta składa się z trzech produktów do rozświetlania całej twarzy. Pierwszy z nich #KILLUMINATE to satynowy, rozświetlający puder do pudrowania całej twarzy. Jego zadaniem jest delikatne rozświetlenie całej twarzy. W konsystencji i wykończeniu bardzo przypomina on podobny puder od Golden Rose z serii Nude.
Drugi rozświetlacz #KRADIATE może być wykorzystany do rozjaśnienia i rozświetlenia obszaru pod oczami, czyli tam gdzie zwykle nakładamy właśnie puder rozświetlający aby optycznie wygładzić pierwsze zmarszczki. I tu przyznam szczerze, że nie podoba mi się efekt jaki ten produkt daje pod oczami.
Ponieważ jestem posiadaczką pierwszych zmarszczek w tym obszarze, lubię gdy jest optycznie wygładzony i chętnie sięgam do pudrów rozświetlających, ale jak dla mnie ten produkt ma więcej z rozświetlacza niż z pudru i efekt błysku jest dla mnie zbyt mocny. Zamiast przykryć zmarszczki bardzo je w moim przypadku uwydatnia.
Ostatni z rozświetlaczy, #KAMPLIFY jest bardzo ciemny i obecnie nie nadaje się do mojej cery ponieważ bardzo ją przyciemnia. KITULEC mówi, że tym produktem można również wykonturować twarz ale ja nie lubię aż tak dużego rozświetlenia na bokach policzków.
Paleta więc jak dla mnie jest, choć piękna, średnio użytkowa. Być może jej potencjał będę w stanie wykorzystać bardziej w sezonie letnim. Nie wątpię bowiem, że na opalonej skórze kosmetyki te będą prezentowały się pięknie.
#GLOWKITULCA - TOPPER
Zupełnie inaczej ma się sytuacja w przypadku drugiej palety z setu, czyli paletki o nazwie TOPPER. Tu również mamy do czynienia z trzema kosmetykami, ale w przeciwieństwie do powyższej, ta paleta zawiera same rozświetlacze mieniące się piękną taflą na twarzy.
Rozświetlacz #KFLUORESCENT to bardzo ładny, szampański odcień, który sprawdzi się w przypadku jaśniejszych cer. Kolejny, czyli #KEMBELISH to najładniejszy według mnie, złoty rozświetlacz z delikatnymi drobinkami. Jego odcień bardzo przypominana mi jednego z moich ulubieńców, czyli rozświetlacz OPAL z marki BECCA.
Ostatni z rozświetlaczy, #KCRYSTALLISE jest z kolei bardzo podobny do DIAMOND BOMB marki FENTY BEAUTY. To kosmetyk bez bazy kolorystycznej, za to z ogromną ilością błyszczących iskierek brokatu, który na pewno pięknie będzie wyglądał na dekoldzie lub na nogach.
Czy nadaje się również do twarzy?
To zależy jaki poziom blasku jest dla was akceptowalny :)
Jak dla mnie to zbyt dużo, dlatego też będę go używać raczej na ciało niż na twarz.
Tak wyglądają swatche wszystkich rozświetlaczy, nałożone na suchą skórę bez żadnej bazy.
Przyznajcie, że pięknie błyszczą. Jedyny zarzut jaki mogę mieć do nich, to fakt, że ogólnie są to dość ciemne kosmetyki i wydaje mi się, że nie sprawdzą się dla bardzo jasnych karnacji.
Nie każdy też lubi aż takie mocne rozświetlenie jak autorka kolekcji. Choć kolory są niezaprzeczalnie piękne.
Myślę jednak, że kolekcja rozświetlaczy jest na tyle różnorodna, że każda z nas znajdzie w niej coś dla siebie :) Kto powiedział, że ciemniejszych odcieni nie można wykorzystać na przykład jako cienie do powiek?
Podsumowując uważam, że cała kolekcja MAKEUP REVOLUTION X KITULEC warta jest przynajmniej zobaczenia.
Myślę, że po obejrzeniu jej na żywo wielu osobom zabije mocniej serce i zapragną mieć wszystkie palety.
Bardzo podoba mi się to, że paletki są kompaktowych rozmiarów i w zależności od nastroju można zabrać tylko jedną do torebki lub wrzucić wszystkie cztery. Mało jest bowiem takich kosmetyków, które nie są ogromnymi produktami mieszczącymi się jedynie na toaletce. Przy tym o bardzo dobrej jakości i dość mocnej pigmentacji.
Widziałyście już dzieło Kitulca? Co o nim myślicie?
Widziałam już kilka recenzji tych produktów, ale na szczęście mnie nie zainteresowały :)
OdpowiedzUsuńCzemu na szczęście? 😉
UsuńPrześlij komentarz