Każda fanka makijażu wie, że dobra maseczka nawilżająca jest nie do przecenienia. Szczególnie wtedy gdy jesteśmy posiadaczkami suchej skóry lub jesienią i zimą, gdy pogoda nie rozpieszcza a hulający wiatr smaga twarz i dodatkowo ją wysusza.
Nawilżająca maska sprawdzi się również idealnie po dniu, gdy nosiłyśmy mocno kryjący i zastygający podkład lub po prostu kosmetyk, który przesuszył naszą delikatną skórę.
Dlatego też w mojej kosmetyczce zawsze mam jedną lub dwie maseczki nawilżające, które nawodnią i ukoją moją skórę. Do tej pory moim niekwestionowanym ulubieńcem była Rose Face Mask marki Fresh. To świetny produkt, który idealnie spełnia swoje zadanie. O jej właściwościach pisałam w artykule o najlepszej pielęgnacji w roku 2020.
ZOBACZ: Ulubieńcy, czyli hity roku 2020 - PIELĘGNACJA
Tym razem jednak, zupełnie przypadkiem, z polecenia jednej z Was odkryłam maseczkę bardzo podobną w działaniu do mojego ulubieńca. Poznajcie kosmetyk wszechczasów od The Body Shop.
BRITISH ROSE FACE PLUMPING MASK
Produkt dostępny jest w dwóch pojemnościach: 15 ml oraz 75 ml. Mała wersja idealnie sprawdzi się jako tester. Po co wydawać Nasze ciężko zarobione dukaty na kosmetyk, który nie sprawdzi się? Zanim więc zainwestujemy w pełnowymiarowe opakowanie polecam sięgnąć po miniaturkę, której cena wynosi 25,90 PLN. Jeśli maska sprawdzi nam się na tyle, że będziemy zainteresowani pełnowymiarowym opakowaniem musimy przygotować się na wydatek rzędu 99,90 PLN.
OPAKOWANIE I SKŁAD
British Rose Face Mask zamknięta została w szklanym, porządnym słoiczku który chroni zawartość przed promieniami słonecznymi. Słoiczek ma wieczko zabezpieczające produkt przed wylaniem oraz plastikowy korek z logo marki.
W środku znajdziemy 75 ml produktu. Jest to kosmetyk w formie żelowej, w której zatopione zostały prawdziwe płatki róż. Ma więc bardzo zbliżoną postać do mojej ulubionej maski od Fresh.
Mimo dość wodnistej konsystencji maseczka nie wycieka z opakowania i nawet słoiczek postawiony do góry nogami trzyma zawartość w ryzach.
APLIKACJA I DZIAŁANIE
W związku ze swoją żelową formułą nie ma najmniejszego problemu z nakładaniem maseczki na twarz. Wystarczy jej naprawdę niewielka ilość nałożona szpatułką lub pędzelkiem do maseczek aby pokryć nią cały obszar twarzy i dekoltu. Można ją również zaaplikować palcami wprost ze słoiczka jednak nie jest to najbardziej higieniczny sposób na wydobycie produktu z opakowania. Choć, jak widać na poniższym zdjęciu, po przechyleniu słoiczka produkt sam wypłynie na dłoń. Mam tylko jedno zastrzeżenie do słoiczka - brakuje w nim dedykowanej szpatułki do nakładania maseczki. Bardzo ułatwiłoby to sprawę aplikacji.
British Rose Mask można stosować nawet codziennie. Ma ona właściwości kojąco - nawilżające, sprawdzi się więc nawet nałożona tuż przed makijażem jako jeden z etapów porannej pielęgnacji.
Już w trakcie aplikowania maseczki na twarz odczuwam jej kojące działanie. To jak chłodzący okład na skórę, który moja skóra dosłownie spija z powierzchni. Producent zaleca zostawienie kosmetyku na twarzy przez około 20 minut od nałożenia, ja jednak trzymam ją chwilkę dłużej aż praktycznie całkowicie się nie wchłonie. Być może osoby z cerą mieszaną lub tłustą będą miały po tym czasie skórę odpowiednio nawilżoną jednak osoby ze skórą suchą (jak ja) mogą maseczkę z powodzeniem trzymać chwilkę dłużej.
Tak jak wspomniałam wcześniej, maska bardzo intensywnie pachnie kwiatami róż, osoby którym zapach ten nie odpowiada nie będą więc pewnie zachwycone. Ja ten aromat bardzo lubię i noszenie pachnącej maseczki na twarzy sprawia mi dużo przyjemności.
EFEKTY
Cóż mogę Wam powiedzieć? Efekty stosowania tej maski są fenomenalne. Moja skóra jest bogato nawilżona i ukojona. Nie odczuwam już żadnego ściągnięcia skóry jak to mam w zwyczaju po użyciu długotrwałych kosmetyków do makijażu.
Produkt bardzo dobrze uspokaja moją skórę. Do tego jest bardzo wydajny i nie spływa z twarzy po aplikacji czego można by się było spodziewać zważywszy na jego wodnisto - żelową formułę. Przepięknie pachnie i mocno nawilża. W moim przypadku nawilżenie maseczki jest zbyt małe abym mogła zrezygnować z kremu, jednak w przypadku skór mieszanych i tłustych myślę, że zdecydowanie wystarczy.
Cena nie jest niska ale w zamian otrzymujemy produkt, którego działanie równoważy ilość monet jaką musimy za maskę zapłacić. Jestem z niej bardzo zadowolona i czuję się zachęcona do przetestowania innych kosmetyków z serii British Rose.
Maseczka od The Body Shop jest też tańszym zamiennikiem Rose Face Mask marki Fresh. Podczas gdy za tamtą o pojemności 100 ml musimy zapłacić aż 309 PLN, tu mamy produkt o pojemności 75 ml za 1/3 ceny.
Mieliście tę maseczkę w swojej kolekcji? Co o niej myślicie?
ZOBACZ TAKŻE:
Lumene Valo Brightening Gel Mask - rozświetlająca maska do twarzy o zapachu cytrusów
ROSE WATERFUL SLEEPING MASK - koreańska maska nawilżająca o zapachu róży od Skin 79
Rose Deep Hydration Facial Toner - tonik z płatkami róż od marki Fresh
Jeszcze nie miałam, ale chętnie wypróbuję. Uwielbiam różane kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę bardzo podobna do maseczki różanej od Fresh
UsuńProdukt dla mnie :). Z chęcią bym ją sprawdziła, zapisałam sobie nawet, aby nie zapomnieć :P
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę bo maseczka jest naprawdę warta wypróbowania 😀
UsuńMiałam ją i bardzo polubiłam, super działanie i konsystencja :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100% 🤩
UsuńNiestety nie znam, ale cieszę się, że się kosmetyk sprawdził :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego takie kosmetyki znajdują swoje recenzje na moim blogu, po to aby dzielić się z Wami kosmetyczna dobrocią 😀
OdpowiedzUsuńPrześlij komentarz