Swoją przygodę z kremowymi produktami do twarzy zaczęłam stosunkowo niedawno. Przez wiele lat przechodziłam obok nich zupełnie obojętnie. Myślałam, że są to produkty ciężkie w aplikacji, łatwo sobie zrobić nimi plamy a na wierzch i tak trzeba położyć produkty pudrowe aby całość utrwalić. Jak bardzo się myliłam!
Z ostatnim stwierdzeniem nadal się zgadzam, ponieważ mając na twarzy produkty kremowe trzeba albo bardzo uważać aby nie dotknąć przypadkiem czegoś policzkiem (np. telefonu podczas rozmowy) albo faktycznie na wierzch położyć ten sam rodzaj kosmetyków ale w pudrowej wersji.
Natomiast pozostałe moje teorie okazały się być wyssane z palca i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Gdy zdecydowałam się wreszcie spróbować, postanowiłam poszukać różu. I to takiego różu, który będzie produktem o wyważonej pigmentacji, abym nie zrobiła sobie krzywdy ucząc się z nim pracować.
Mój wybór trafił na Cheeks Out, kremowy róży z linii Cream od Fenty Beauty. Seria ta zawiera w sobie również kremowe bronzery oraz pomadki.
CHEEKS OUT FREESTYLE CREAM BLUSH
Kremowy róż został zamknięty w małym, plastikowym i wielokątnym pudełeczku, charakterystycznym dla produktów od Rihanny. Jest ono bardzo lekkie. W środku znajdziemy 3 gramy kosmetyku. Jak wszystkie kosmetyki od Fenty, ten również jest produktem wegańskim i nie testowanym na zwierzętach.
Wśród dziesięciu dostępnych odcieni ja wybrałam dla siebie dość odważny kolor Strawberry Drip. W opakowaniu jest to odcień powiedziałabym dość neonowy o nasyconym, czerwono - różowym odcieniu.
W gamie znajdują się też spokojniejsze kolory. Mamy cukierkowe, brzoskwiniowe czy też herbaciane odcienie. Znajdziemy tam również prawdziwie chłodny fiolet.
Uznałam, że zbliżające sie lato będzie idealnym czasem na stosowanie kolorów bardziej soczystych i odważnych. Tym bardziej, że róż Strawberry Drip tylko w opakowaniu wydaje się tak mocny. W rzeczywistości na skórze wygląda inaczej.
Konsystencja kosmetyku, tak jak obiecuje producent, faktycznie jest bardzo kremowa. Produkt bez problemu nakłada się na pędzel. Można go też oczywiście nakładać opuszkami palców. Ja stosuje go na oba sposoby. Każdy z nich sprawdza się bardzo dobrze.
Cheeks Out to róż zastygający, odporny na pot i wodę. Wydaje się wiec idealnym rozwiązaniem na gorące dni. Mini lusterko w opakowaniu pozwala na delikatne poprawki w ciągu dnia, niezależnie od tego gdzie się znajdujemy.
Kosmetykiem tym można budować intensywność koloru jaki chcemy uzyskać. I faktycznie tak jest. Za pomocą produktu jestem w stanie uzyskać na swoich policzkach efekt muśniętej różem skóry lub też większą intensywność, jeśli tylko mam na to ochotę.
W ciągu dnia produkt oczywiście traci trochę na intensywności, widać go jednak aż do zmycia makijażu wieczorem.
Aplikacja jest faktycznie bajecznie prosta i ciężko sobie tym produktem zrobić plamy, które potem trudno rozetrzeć. Jest to niewątpliwy plus kosmetyków kremowych, ponieważ nigdy nie będą nałożone w zbyt wielkiej ilości. Gdy tak się zdarzy wystarczy wziąć gąbeczkę, którą nakładasz podklad i po prostu zdjąć nią nadmiar produktu. To sprawia, ze nawet niewprawna ręka w korzystaniu z kremowych kosmetyków z powodzeniem sobie poradzi.
Oczywiście kosmetyk kremowy nakładamy na mokry, nieprzypudrowany podklad lub na gołą skórę. Tu zasada łączenia produktów mokrych z mokrymi a suchych z suchymi nadal działa.
Plusem natomiast jest fakt, że można się różem Cheeks Out Strawberry Drip bawić do woli, aż uzyskamy wymarzony efekt.
Jak widać na poniższym zdjęciu, kolor Strawberry Drip nie jest aż takim neonem jak w opakowaniu. Odpowiednio napigmentowany, daje efekt zdrowego, zaróżowionego policzka.
CO NAJBARDZIEJ MI SIE PODOBA W TYM RÓŻU?
Po pierwsze łatwość pracy z nim. Nakłada się go na twarz dosłownie w chwilkę. Przepięknie stapia się ze skórą i w przeciwieństwie do produktów pudrowych, nie widać żadnego odcięcia. Skora lekko się błyszczy, nadal wygląda jak skóra. Róż ten daje bardzo ładne i trwałe wykończenie.
Za produkt musimy zapłacić w Sephorze 99 PLN. To dość dużo, jednak Cheeks Out Cream od Fenty jest bardzo wydajny I myślę, że mimo małego opakowania wystarczy naprawdę na bardzo długo.
Odkąd zaczęłam używać tego różu zupełnie nie mogę przestać. Używam go bez przerwy codziennie. Nie zauważyłam, żeby mnie zapychał i powodował występowanie niedoskonałości w miejscu nałożenia.
To świetny produkt, który spełnia moje oczekiwania w 100%. Wszystkim tym, którzy boją się stosować kosmetyki kremowe w makijażu polecam spróbować, to naprawdę świetne rozwiązanie na naturalny make up.
Makijaż ma przecież sprawiać przyjemność, bawmy się więc nim do woli!
Lubicie kremowe róże? Czy jednak wybieracie pudrowe?
ZOBACZ TAKŻE:
ROSIE "APRICOT SORBET" - wiosenne duo rozświetlające z Kontigo
BOHEMA i KONTUROWNIA, czyli makijaż po polsku paletami od Glam Shop
Piękny jest ten róż, chętnie mu się przyjrzę bliżej :)
OdpowiedzUsuńKupujac go zastanawiałam się czy nie przesadziłam z kolorem ale teraz jestem bardzo z niego zadowolona.
UsuńJa do tej pory używałam głównie pudrowych, chyba ledwie jeden miałam kremowy, ale był marny :P. Fajnie się prezentuje i z chęcią bym poznała :)
OdpowiedzUsuńJa tez do tej pory stawiałam glownie na pudrowe formuły kosmetyków. Zupełnie nie wiem czemu bo te kremowe na twarzy wyglądają przepięknie!
UsuńAleż piękny, żywy kolor :)
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi lato dlatego tak bardzo mi się podoba 😀 lubisz takie mocne kolory?
UsuńBardzo ładny kolor na wiosnę i lato idealny.
OdpowiedzUsuńMyślę, że sprawdzi się idealnie!
UsuńPrześlij komentarz