Loreal Rouge Signature - test trzech matowych pomadek w kolorach nude

 

Marka LOREAL ma w swojej ofercie wiele pomadek i szminek zarówno w klasycznej jak i długotrwałej formule. Do wyboru mamy wykręcane pomadki jak i takie, które aplikujemy za pomocą aplikatora.

W dzisiejszym poście chciałabym się skupić na jednej z serii pomadek a mianowicie na serii ROUGE SIGNATURE. 

KOLEKCJA POMADEK ROUGE SIGNATURE

W kolekcji tej znajdziemy kilkanaście kolorów pomadek. Od bardzo jasnych brązów i beży, poprzez czerwień i róż aż do ciemnoczekoladowych odcieni. Wybór jest więc bardzo duży.

Pomadki z serii ROUGE SIGNATURE to produkty o matowym, zastygającym wykończeniu i długotrwałej formule mającej przetrwać cały dzień.

Zapakowane zostały w gustowne w mojej ocenie plastikowe, przydymione opakowanie zawierające 7 ml produktu oraz zatyczkę z aplikatorem w kształcie łezki. Koszt jednej pomadki to około 30 - 60 zł w zależności od tego, gdzie chcemy dokonać zakupu.

Dzięki płaskiemu i dość ostro zakończonemu aplikatorowi możemy ładnie obrysować usta bez konieczności korzystania z konturówki a następnie wypełnić je kolorem.

Formuła pomadek ROUGE SIGNATURE, mimo iż długotrwała to jest delikatna. Produkty są dość mocno kryjące, nie na tyle jednak aby do wydobycia pełnego koloru wystarczyła jedna warstwa.
Aby pokryć usta równomiernie kolorem potrzebne są dwie warstwy. Wtedy nie będzie prześwitów. Przynajmniej jeśli chodzi o kolory, które ja wybrałam dla siebie.

Pomadki nie wysuszają nadmiernie ust choć przy dłuższym ich noszeniu trzeba zaaplikować dodatkowo błyszczyk lub balsam aby zniwelować efekt ściągnięcia na ustach.

KOLORY NUDE

Według mnie najładniejszymi kolorami nude w kolekcji są trzy powyższe odcienie brązu złamanego odrobiną różu, czyli 110 I EMPOWER, 116 I EXPLORE oraz 122 I TEASE.

Jak widzicie, odcień I Empower jest dość jasny i bez użycia konturówki na moich ustach jest zbyt jasny. Lubię go mieszać z odcieniem I Explore, wtedy na całe usta nakładam jedną warstwę tego odcienia a na sam środek dokładam odcień I Empower. Otrzymuję wtedy piękne ombre w kolorach nude.
Oczywiście obu pomadek można używać samodzielnie, z tymże na moich ustach odcień 116 wychodzi dosyć ciemno i najczęściej używam go w połączeniu z błyszczykiem.

Idealnie na co dzień sprawdza się za to odcień 122 I Tease. To kolor na bazie mlecznej czekolady z różowymi podtonami. Takie kolory sprawdzają się u mnie najlepiej w makijażu dziennym.

Nie zmienia to faktu, że wszystkie trzy kolory bardzo lubię i często noszę. Uważam, że z kolekcji ROUGE SIGNATURE te są najpiękniejsze. 

TRWAŁOŚĆ

Zdecydowanie nie są to pomadki, które przetrwają wszystko. Według mnie nie poradzą sobie z tłustym jedzeniem. Przetrwają natomiast spokojnie test szklanki i kanapki. Do tego są bardzo komfortowe w noszeniu.

W ciągu dnia bardzo ładnie się zjadają ale też bez problemu można je dokładać bez konieczności zmywania wszystkiego wcześniej. Są bardzo komfortowe na ustach (oczywiście jak na matowe, zasychające pomadki). Leżą cieniutką i praktycznie niewyczuwalną warstwą. Z odrobiną błyszczyka moim zdaniem prezentują się na ustach jeszcze lepiej.


Jak Wam się podobają? Ja uważam, że są bardzo twarzowe i sprawdzą się u wielu Polek na ustach.

Czy poleciłabym je? To zależy, dla amatorek matowych szminek mogą nie być zbyt trwałe. Za to dla osób, które nie bardzo lubią matową, wysuszającą formułę ale chciałyby utrzymać kolor na ustach na dłużej - może to być bardzo dobra alternatywa. Zachęcam więc do spróbowania :)

ZOBACZ TAKŻE:





2 Komentarze

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza