Kilka lat temu marka ZOEVA zyskała wielką popularność wśród polskich makijażystek. Głownie stało się to za sprawą pędzli do makijażu, które niewątpliwie są fantastycznej jakości i do tej pory są jednymi z moich ulubionych pędzli jakie mam w swoich zbiorach.
Jednakże ZOEVA postanowiła się rozwijać i do swojego portfolio wprowadziła również inne produkty do makijażu, takie jak pudry, bronzery, rozświetlacze czy właśnie palety do makijażu.
Mam wrażenie, że to w tym momencie w polskim świecie beauty dokonała się mała rewolucja. Oto, wśród dość wtedy jeszcze słabej jakości palet dostępnych w polskich drogeriach mamy w stosunkowo niewielkiej cenie fantastyczne jak na tamte czasy cienie. Do tego pięknie opakowane, odznaczające się sporą pigmentacją i długotrwałością.
ZOEVA poszła więc za przysłowiowym ciosem i produkowała coraz to nowe paletki. Ja nadal uwielbiam jedną z ich pierwszych palet NATURALLY YOURS, która jest rewelacyjną paletą w odcieniach nude.
SERIA VOYAGER
Dwa lata temu marka zaczęła wypuszczać odpowiedniki swoich dużych palet w wersjach VOYAGER. Taka wersja to nic innego jak zmniejszona wersja dużej palety okrojona do 6 najciekawszych cieni do powiek o zmniejszonej gramaturze ale też o prawie połowę niższej cenie. Podczas gdy za pełną paletę w polskiej SEPHORZE musimy zapłacić 94 PLN, za tę samą paletę w wersji Voyager zapłacimy tylko 59 PLN.
Czy te mniejsze paletki warte są zakupu? Sprawdźmy to na przykładzie typowo świątecznej palety SPICE OF LIFE.
PALETA CIENI SPICE OF LIFE
Paleta Spice of Life weszła do sprzedaży rok temu jako wersja limitowana. Jak widzimy jednak, producent postanowił zostawić ją w regularnej sprzedaży a nawet rozszerzyć kolekcję o jej mniejszą siostrę.
Produkt jest dużo mniejszą wersją standardowej palety, myślę, że jej wielkość odpowiada 1/3 wielkości zwykłego opakowania. Utrzymany w takiej samej kolorystyce, zamknięty w kartonowe pudełko bez lusterka.
W środku znajdziemy sześć cieni do powiek o wykończeniu zarówno matowym jak i błyszczącym. Kolorystyka palety jest typowo świąteczna.
Znajdziemy tu zarówno brązy, jak i burgundy tak popularne w tym okresie. Jest również jeden błyszczący cień w kolorze starego złota przełamanego zielenią. Makijaż wykonany z użyciem tego cienia pięknie wpasuje się w nastrój wigilijny.
APLIKACJA I TRWAŁOŚĆ
Cienie mają dość suchą konsystencję podobną do pozostałych palet. Wnioskuję po tym więc, że ZOEVA nie eksperymentuje zbytnio z formulacją cieni.
Kolory są wyraziste ale nie tak mocno napigmentowane aby móc sobie nimi zrobić plamę trudną do roztarcia. Powiedziałabym raczej, że pigmentacja jest średnia.
Cienie bardzo szybko rozblendowują się do chmurki i nie pozostawiają plam. Nawet nałożone jeden na drugi w celu przyciemnienia lub pogłębienia koloru. Utrzymują się na powiece przez cały dzień.
A jak jest z trwałością?
Tu muszę przyznać, że jest o wiele gorzej. Przynajmniej w moim przypadku. Mam dość wrażliwe oczy i jeśli jakiś produkt im się nie spodoba, zaczynają łzawić mi kąciki oczu.
I widocznie, w formule tych cieni jest coś nie tak ponieważ za każdym razem, gdy robią nią makijaż moje oczy momentalnie zaczynają łzawić! Do tego stopnia, że po kilkunastu minutach od wykonania makijażu oczu mam na nich jedną wielką rozmazaną plamę na powiekach a oko jest czerwone.
Zrobiłam tą paletą trzy makijaże, które wyglądały bardzo ładnie (przynajmniej na początku) ale z powodu tego właśnie łzawienia zdecydowałam, że nie będę dalej próbować. Szkoda oczu. Mam wiele innych palet, które nie powodują u mnie takiej reakcji i mogę używać ich bez obawy o moje oczy.
Także mimo tego, iż wizualnie SPICE OF LIFE bardzo mi się podoba to ją sobie odpuszczę.
Kolory są wyraziste ale nie tak mocno napigmentowane aby móc sobie nimi zrobić plamę trudną do roztarcia. Powiedziałabym raczej, że pigmentacja jest średnia.
Cienie bardzo szybko rozblendowują się do chmurki i nie pozostawiają plam. Nawet nałożone jeden na drugi w celu przyciemnienia lub pogłębienia koloru. Utrzymują się na powiece przez cały dzień.
A jak jest z trwałością?
Tu muszę przyznać, że jest o wiele gorzej. Przynajmniej w moim przypadku. Mam dość wrażliwe oczy i jeśli jakiś produkt im się nie spodoba, zaczynają łzawić mi kąciki oczu.
I widocznie, w formule tych cieni jest coś nie tak ponieważ za każdym razem, gdy robią nią makijaż moje oczy momentalnie zaczynają łzawić! Do tego stopnia, że po kilkunastu minutach od wykonania makijażu oczu mam na nich jedną wielką rozmazaną plamę na powiekach a oko jest czerwone.
Zrobiłam tą paletą trzy makijaże, które wyglądały bardzo ładnie (przynajmniej na początku) ale z powodu tego właśnie łzawienia zdecydowałam, że nie będę dalej próbować. Szkoda oczu. Mam wiele innych palet, które nie powodują u mnie takiej reakcji i mogę używać ich bez obawy o moje oczy.
Także mimo tego, iż wizualnie SPICE OF LIFE bardzo mi się podoba to ją sobie odpuszczę.
A jaka jest Wasza opinia o niej? Miałyście też taki problem z mega dużym łzawieniem oka po jej użyciu? Czy sprawdza Wam się fantastycznie?
cuuudna paletka <3
OdpowiedzUsuńtak, ja też przyznaję, że paletka jest śliczna :)
UsuńPrześlij komentarz