Odkąd, w zeszłym roku, marka Anastasia Beverly Hills weszła do polskiej Sephory, rozpoczął się wielki szał na palety tej marki. Nie bezzasadnie, o produktach tej marki jest głośno na całym świecie.
Anastasia Beverly Hills zasłynęła z produktów do brwi i są one uznawane za jedne z najlepszych produktów na świecie.
Ale my nie o tym dziś będziemy mówić. Dziś skupimy się na paletach. A konkretnie na najnowszej palecie marki o wdzięcznej nazwie Sultry.
Jak wiemy, założycielka marki, Anastasia Soare, nigdy nie ukrywała, że palety jej firmy będą paletami, które kobiety na całym świecie będą mogły wykorzystać głownie w makijażach inspirowanych tematyką nude. I takie są jej palety, również najnowsza Sultry.
Czy na pewno? Czy da się nią wykonać tylko nudne, dzienne makijaże? Sprawdźmy!
Paleta miała swoją premierę w Polsce we wrześniu ubiegłego roku. Marka wypuściła ją jako edycję limitowaną, można się więc spodziewać, że te z Was, które jeszcze jej nie kupiły mają już niewiele czasu.
Sultry, spośród innych palet wyróżnia opakowanie. Po raz pierwszy bowiem marka postawiła nie na zamszowe wykończenie ale na w pełni mieniące się, brokatowe wykończenie palety! Zarówno pudełko jak i samo opakowanie palety stworzone jest z brokatowego brązu mieniącego się tysiącem drobinek! Złoty napis na palecie, powoduje wrażenie, że trzymamy w dłoni produkty z "wysokiej półki". Oprócz tego, takie opakowanie ma jeszcze inną, niewątpliwą zaletę: w porównaniu do zamszowych opakowań z pozostałych palet, ta po prostu się nie brudzi! I to jest dla mnie duży plus.
Przejdźmy do środka. Jak zwykle, producent oferuje nam duże, dobrze wykonane i osadzone w palecie lusterko. Ja uznaję to za duży plus. Lubię gdy palety posiadają lusterka gdyż w podróży znacznie ułatwiają Nam one zadanie i nie trzeba się martwić, żeby wziąć lusterko dodatkowe. Układ graficzny w Sultry został zachowany z wcześniejszych palet. Oznacza to, że mamy do wyboru 14 cieni ułożonych w dwóch rzędach oraz dwustronny pędzelek.
Cienie. Paleta oferuje Nam 14 bardzo wysoko napigmetowanych(!) cieni o wykończeniu matowym oraz błyszczącym. Serio, pigmentacja w cieniach Anastasii powala! Do tego stopnia, że według mnie, osoby z mniejszym doświadczaniem w makijażu będą miały spory problem z ich właściwym rozblendowaniem. Sultry oferuje 7 cieni matowych oraz 7 cieni satynowych z iskrzącymi się drobinkami. Warto zauważyć, że jest to paleta w tonacji chłodnej, co według mnie jest dobrą alternatywą dla obecnie zalewających nasz rynek palet w ciepłych tonacjach. Nie mówię, że ich nie lubię ale fajnie jest mieć jakaś alternatywę dla tych wszystkich różowych i brzoskwiniowych odcieni.
Cienie przy nabieraniu dość mocno się pylą. Trzeba uważać, aby drobinki z ciemniejszych cieni nie wpadły do cieni jaśniejszych bo może to zaburzyć ich kolor. Należy też nabierać je na pędzelek w bardzo małej ilości oraz strząsać nadmiar, bo możemy sobie bardzo szybko zrobić plamę na oku.
Jeśli jednak nauczymy się pracować z tak wysoko napigmentowanymi produktami, paleta okaże się prawdziwą perełką!
Można nią wykonać zarówno delikatne makijaże dzienne jak i wieczorowe. Paleta oferuje tyle rodzajów tonacji oraz wykończeń, że nie będzie to wielkim problemem.
Uważam, że to absolutny must have w Naszej kosmetyczce!
@Anastasia Beverly Hills Sultry, cena 215 pln, dostępna w @Sephora
Piękne kolory ma ta paletka :)
OdpowiedzUsuńJest niezmiennie jedną z moich ulubionych palet. I jako jedna z niewielu dostępnych palet na rynku ma tylko chłodne odcienie tak lubiane przeze mnie np. zimą :)
UsuńPrześlij komentarz