Pretty Rich Diamond Light Palette to nowa paleta od marki Too Faced wchodząca w skład kolekcji o tej samej nazwie - Pretty Rich. Oprócz powyższego cudeńka w kolekcji znajdziemy również nowe rozświetlacze, błyszczyki, tusz oraz pędzel.
Too Faced za każdym razem przykłada wielką wagę do opakowania kosmetyków jakie oferują. Wystarczy wspomnieć tylko o kultowych już "czekoladkach", czyli paletach cieni w kształcie tabliczki czekolady pachnących tym specjałem.
W przypadku palety Pretty Rich Diamond Light Palette nie było inaczej. Tym razem mamy do czynienia z opakowaniem imitującym diament. A wiadomo, że każda kobieta kocha diamenty :)
Osmiokątne, grube i bogato zdobione opakowanie na pewno przyciąga wzrok. Złote tłoczenia na wierzchu palety czynią ją jeszcze piękniejszą. Wierzch palety jest mięciutki i aż się prosi aby wziąć ją do rąk i zobaczyć co jest w środku.
Paleta otwiera się trochę jak szkatułka a w środku znajdujemy to:
Powiedzcie same, czy nazwa palety nie jest adekwatna do jej zawartości?
W środku, na tle czarnego atłasu mamy sporych rozmiarów lusterko inspirowane dawnymi toaletkami. Piękne!
W palecie dostępnych mamy aż 16 cieni. Kolorystyka utrzymana jest głównie w barwach złoto - różowo - burgundowych. Ostatni rząd cieni to już tzw. smaczki, bo znajdziemy tu odcienie szare, piękny błękit królewski oraz głęboką czerń.
Poniżej przedstawiam jak prezentują wszystkie kolory:
Cienie Too Faced słyną z bardzo dobrej jakości oraz wysokiego napigmentowania. Znam i bardzo lubię "czekoladki" tej firmy. Używam ich głównie do dziennych makijaży, gdyż ich kolorystyka to głownie brąze i beże.
Przyjęłam więc "w ciemno", że jakość tych cieni będzie taka sama jak wszystkich poprzednich palet.
No więc... nie jest.
Kosmetyk zawiera cienie o różnym wykończeniu. Mamy maty, cienie o wykończeniu satynowym oraz brokaty.
Jeśli chodzi o maty to nie mam im nic do zarzucenia. Blendują się bez problemu, na powiece widać każdy kolor. Można nimi ładnie zbudować pożądany kształt powieki.
Cienie błyszczące... no właśnie. Tutaj zaczyna się problem. Testowałam je na różne sposoby. Zaaplikowane na powiekę pędzlem dają bardzo znikomy efekt. Umieszczone na powiece palcem - jest lepiej ale do blasku ze swatchy na rękach jeszcze wiele im brakuje. Według mnie najlepszym sposobem na aplikację tych cieni jest ich aplikacja na specjalnie do tego przeznaczony klej do brokatów, czyli np. Glitter Primer z NYX lub Glitter Glue z Too Faced. Wtedy możemy wydobyć z cieni satynowych blask jaki widać na powyższym zdjęciu.
Co do czterech cieni brokatowych to uważam, że są one najsłabszymi produktami w palecie. Mimo, iż w opakowaniu prezentują się pięknie, to aby taki sam efekt uzyskać na powiece potrzeba chyba cudu. Nawet aplikowane mokrym pędzlem na klej do brokatu nie dają po pierwszej warstwie takiego efektu jakiego można byłoby się spodziewać. Ja musiałam napakować na oko dobrych kilka warstw aby wydobyć ich blask. Przy obecnej konkurencji na rynku oraz mnogości produktów, które duzo lepiej aplikują się na powieki uważam, że cienie te są dużym rozczarowaniem. Niemniej jednak pozostałe cienie są w porządku.
Tylko, powiedzmy sobie szczerze, kupując paletę za ponad 200 pln nawet w pięknym i luksusowym opakowaniu oczekujemy, że będziemy korzystać z większości cieni a przynajmniej z każdego typu wykończenia. Gdyby wszystkie kolory miały taką samą jakośc jak cienie matowe polecałabym tę paletę gorąco.
A tak... chyba zostanę przy "czekoladkach".
Jaka jest Wasza opinia o tym produkcie? Czy paleta faktycznie zasługuje na miano "pretty rich"?
Too Faced, Pretty Rich Diamond Light Palette, 225 pln, dostępna w @Sephora
Prześlij komentarz